poniedziałek, 28 grudnia 2015

Ostatnie wyjście w roku 2015 ?

Jako iż świąteczne kalorie trzeba spalić, razem z moim przyjacielem który studiuje w Poznaniu i przyjechał na święta postanowiliśmy nie marnować okazji i wybrać się do lasu na "dniówkę"...
Nie mieliśmy ustalonego docelowego miejsca przystanku, mieliśmy tylko jedno założenie, idziemy do rzeki a potem tam gdzie porwie nas jej nurt.
doszliśmy wiec do rzeki i ustaliśmy, że lewym brzegiem będzie nam lepiej iść, bo za kilometr może dwa jest wieś, a las będzie na lewo od rzeki i wsi.
Na polance spotkaliśmy sarenkę ale nie zdążyłem zrobić jej zdjęcia bo za szybko uciekła :)


No, a że most już minęliśmy i jesteśmy w szczerym polu a przez rzekę trzeba przejść, a nie będziemy się przecież wracać bo niby czemu jak można przeskoczyć(do mostu mieliśmy jakieś 100-150 m). Koryto nie było za szerokie więc zadanie wydawało się możliwe, sarenka przeskoczyła to co my nie damy rady? najwyżej utopimy buta lub dwa, ale w głos starej wojskowej maksymy "na żołnierzu zmokło, na żołnierzu wyschnie" uznaliśmy że jak to się mówi YOLO i hop przez rzekę. Piotrek(bo tak ma na imię mój leśny przyjaciel) utopił lewego buta, a ja prawego. Bywa i tak Survival w końcu. Idąc brzegiem doszliśmy do wsi i odpoczęliśmy sobie pod mostem.

Tak pod mostem, mama mówiła że jak nie będę się uczył to skończę pod mostem, nie spodziewałem się że ta chwila tak szybko nastąpi, ale zrobiliśmy sobie tylko chwilę przerwy na ciepły napój z termosu a potem ruszyliśmy dalej, ku przygodzie.

jeszcze we wsi spotkaliśmy Jelenia z cielakiem, trzy dziki, trzy brązowe włochate krowy, kozy, Lamy i konie. I to w środku wsi w gospodzie hodowlanej, przechodziłem tym mostem dziesiątki razy i ich nie zauważyłem, a wystarczyło zejść 5 metrów wzdłuż rzeki i proszę jakie ciekawostki.
Jeleń był bardzo fotogeniczny i sam podszedł do ogrodzenia




Po zrobieniu kilku mniej lub bardziej udanych zdjęć poszliśmy dalej. Weszliśmy do lasu, ale rzeka strasznie się rozlała i ciężko było maszerować dalej brzegiem, więc ustaliliśmy, że zatrzymujemy się gdzieś nieopodal. Ja rozwiesiłem hamak (bo bujać to my, a nie nas), a kolega z czystego lenistwa położył plandekę na ziemi i to tyle bo po co kombinować.



Obgadaliśmy kilka ważnych i tych mniej ważnych spraw, naładowaliśmy baterię przed sylwestrem i nowym rokiem, najedliśmy się słodyczy, tak wiem mieliśmy palić świąteczne kalorie, ale co poradzę. Potem porobiliśmy kilka głupich zdjęć i do domu inną droga bo po co tą samą.
Leśny przykuc

Dlaczego Camogrom jest lepszy od Pantery jesienią (tak wiem koniec Grudnia ale co poradzę na taka pogodę)  

Co do tego zdjęcia to chcieliśmy sprawdzić spostrzegawczość znajomych na fb i coś w tym zdjęciu jest nie tak, i nie chodzi o nasze twarze napiszcie w komentarzach jak myślicie co może być nie tak :P

w ogólne nie pozowane :)

Słodka wyżerka :) Hamak też świetnie sprawuje się jako improwizowany stolik



Muszę powiedzieć, że czegoś takiego mi brakowało, jednak wyprawa z przyjacielem to nie to samo co samotny wypad, chociaż czasami dobrze pobyć samemu, to wspólne wypady są tysiąc razy lepsze.
Swoją drogą lubię jak ludzie tak dziwnie patrzą jak idzie dwóch wariatów w mundurach przez miasto, zawsze mnie to bawi.

Czy była to ostania wyprawa w roku 2015 ?
wspólna na pewno tak, bo Piotrek nie ma już wolnych terminów aż do sylwestra, ale kto wie, może jeszcze się tam wybiorę bo miejsce fajne a wracając znaleźliśmy prostszą i krótsza drogę do tego miejsca, ale na pewno mniej ciekawa

Korzystając z okazji chciałbym wam życzyć wspaniałych i bezpiecznych przygód  w roku 2016 zarówno tych samotnych jak i w gronie waszych znajomych :)
Pozdrawiam

2 komentarze:

  1. Fajny wpis. W ogóle fajny blog! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za motywujący komentarz ;)
      Zapraszam do Polubienia mojej strony na fb aby być na bierzaca :)
      Również Pozdrawiam

      Usuń