poniedziałek, 27 listopada 2017

Krzesiwo Helikon FireSpark


Muszę przyznać, iż ucieszyła mnie informacja o tym, że Helikon we współpracy z SurvivalTech wypuszcza nowe krzesiwo. Dotychczas na Polskim rynku nie było zbyt dużej konkurencji dla krzesiw firmy Light My Fire, a wydaje mi się, że właśnie ich krzesiwo FireSpark jest idealną alternatywą dla tych szwedzkich.
Dzięki uprzejmości firmy Helikon, miałem możliwość przetestowania tego krzesiwa dla Was, więc zapraszam do przeczytania mojej recenzji. 


By łatwiej było złapać punkt odniesienia, produkt Helikona porównam do krzesiwa Light my Fire.
Zacznę od budowy. Krzesiwo wyposażone jest w duży uchwyt z małym pojemnikiem w środku, do którego bez problemu można schować drobną rozpałkę czy tabletki do uzdatniania wody. Kształt i drobne nacięcia, które posiada uchwyt, zapewniają wygodny chwyt i zwiększają komfort użytkowania.

Sam pręt krzesiwa jest całkiem spory (wymiary 70mm x 10mm), co sprawia że jest sporo większy od krzesiwa LMF. Uważam to za jego główną zaletę. Wydaje mi się idealną opcją dla kogoś, kto często używa krzesiwa lub po prostu, szuka czegoś większego. Dodatkową zaletą jest fakt, że sam pręt jest wymienialny, więc w przyszłości, w razie zużycia, zamiast kupować nowe krzesiwo, wystarczy że wymienicie sam pręt na nowy. Wymienne pręty powinny wejść na rynek na początku roku 2017. Jeżeli chcecie być na bieżąco zapraszam do śledzenia Firmy Helikon na FB .

A co z kwestią samego użytkowania?  Przyznam, że odczułem sporą różnicę w użytkowaniu obu krzesiw. Śpieszę z wyjaśnieniem.
Pręt w FireSpark'u jest ferrocerow. Może ktoś z was kojarzy stare Amerykańskie krzesiwa (taki szary bloczek z małym prętem krzeszącym), z których najpierw trzeba było zdrapać magnezję, a potem za pomocą krzesiwa krzesać iskry do rozpalania zdrapanej magnezji.

Krzesiwo magnezjowe Helikon Fire Starter US Army (KR-MFS-AL-15)

W przypadku krzesiwa FireSpark, jest to połączone w jednym pręcie. A przynajmniej tak mi się wydaje, bo bez problemu możemy zdrapać wiórki, a potem energicznym ruchem je rozpalić. I to jest główna różnica. W krzesiwie LMF nie ma opcji zdrapania wiórków, które potem ułatwią nam rozpalanie.


Przyznam szczerze, że ciężko mi określić, czy jest to zaleta, czy też wada. Na początku miałem mały problem z przestawieniem się z Krzesiwa LMF, ale później już jakoś poszło.
Na plus krzesiwa FireSpark przemawia na pewno jego rozmiar, jak i wygodny uchwyt z pojemnikiem. Dlatego wydaje mi się, że jest to idealna opcja na krzesiwo, którego będziecie często używać. W dodatku, iskry które daje, bardzo długo się palą i jest ich sporo, co również jest niezaprzeczalnym plusem.



Podsumowanie:
Czy uważam, że krzesiwo FireSpark jest warte zakupu? Śmiało mogę stwierdzić, że tak. Bardzo solidna konstrukcja, duży pręt krzeszący i wygodny uchwyt z pojemnikiem, to cechy, które sprawiają, że warto zainteresować się tym modelem.


Jak zwykle mam nadzieję że post się podobał :)
Zapraszam na mojego Facebooka, dzięki temu będziecie mogli być na bieżąco (odnośnik po prawej stronie).  
Pozdrawiam



2 komentarze:

  1. Oj kolego widzę że nie sprawdziłeś maksymalnych możliwości LMF :) da się skrobać i da się rzucać z końca :) https://www.youtube.com/watch?v=D5R0uFHcfQw
    https://www.youtube.com/watch?v=BRGH-Sa97cw

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie może pisanie, że nie ma takiej opcji było słabym pomysłem. Natomiast w recenzji chciałem uwzględnić, że z Krzesiwa Helikon można to zrobić z łatwością LMF jest jakby to na chłopski rozum nazwać twardsze. A to żę da się rzucać z końca to oczywiste jak i praktyczne co by nie zrobić banana jak w moim egzemplarzu :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń