Jako iż nadarzyła się okazja abym mógł pojechać z Tatą na
domek myśliwski, pomyślałem że będzie to dobra okazja aby poćwiczyć rozpalanie ogniska. Chociażby z tego powodu, że jest tam wyznaczone do tego miejsce i nikomu nie będzie przeszkadzać jak będę tam rozpalał ogień i w dodatku drewna miałem pod dostatkiem, więc głupio by nie skorzystać...
PIĄTEK
przyjechaliśmy jakoś koło godziny 17, no w każdym razie było już ciemno a na ten
dzień nie mieliśmy żadnych planów. Od razu wziąłem się za rozpalanie ognia.
Pogoda nie była najlepsza, padała lekka mżawka i prawie wszystko było mokre.
Zacząłem zbierać materiały do rozpalenia ogniska, na moje szczęście niedaleko
rosła stara sosna bardzo bogata w suche gałązki. Nazbierałem ich pełną kieszeń, wziąłem też kilka grubszych abym mógł zrobić kilka pierzastych patyków. Potem
nazbierałem połamane gałęzie z lasu i pociąłem drewno, które pozwolono mi spalić.
Ogólnie materiału na ognisko mi nie brakowało. Jak by nie patrzeć rozpalenie
ogniska poszło mi szybko. Zauważyłem też że im więcej pierzastych patyków
zrobicie tym łatwiej wam pójdzie (tak, wiem oczywista oczywistość) według mnie minimalna ich liczba to 4 ale to
zależy od tego jak dobrzy w ich robieniu jesteście.
Udało mi się już rozpalić ogień, teraz pora coś zjeść. A dziś
szef kuchni poleca… Makaron z tuńczykiem.
Moje zdolności kulinarne są jakie są. A gotowanie na ognisku
do najprostszych nie należy, Ja tam lubię swoje proste dania. Ogólnie
przepis jest prosty gotujesz makaron, podgrzewasz tuńczyka w puszcze, mieszasz
i gotowe.
Co może pójść nie tak zapytacie ? Już wam mówię:
Jeżeli macie takiego pecha jak ja to prawdopodobnie pierwsza
porcja makaronu pójdzie na straty. W tym momencie uświadomiłem sobie że jest piątek 13, ale że
nie jestem przesądny uznałem, że to mój brak szczęścia, a nie wina dnia
tygodnia i miesiąca w odpowiedniej kombinacji.
Jeżeli coś może się nie udać - nie uda się na pewno ~1 Prawo Murphy'ego |
Drugie podejście do ugotowania makaronu |
Tak wyglądała gotowa kolacja |
Pieseł zawsze pomoże w "zmywaniu" naczyń |
Potem jeszcze herbatka i można
posiedzieć przy ognisku. Postanowiłem też poćwiczyć struganie Pukli
(pierzastych patyków)
Może mistrzem w ich robieniu jeszcze nie jestem, ale cały
czas ćwiczę.
Jakoś koło 22 zagasiłem ognisko, schowałem drewno (miałem
przeczucie, że będzie padać w nocy i się
nie myliłem :D ) potem poszedłem spać.
SOBOTA
Tego dnia pomagałem tacie aż do 18, a jak już znalazłem
chwilę wolnego to zacząłem robić to samo co dnia wcześniejszego, tylko menu było trochę inne bo na kolacje
miałem zaplanowane co innego.
Dodaj napis |
Mniej prawdopodobne, że coś podczas przygotowania pójdzie nie
tak, a i smakuje lepiej niż makaron z tuńczykiem :D
Danie główne: Karkówka w sosie z ważywami |
Baton zbożowo-owocowy. Swoja drogą są to moje ulubione batony, szkoda że są dostępne tylko w racjach żywnościowych :( |
Oczywiście naczynia "pozmywane". |
Potem zacząłem kombinować coś z szałasem bez wykorzystania drzew, czyli
zbudowanie go w polu i powstało coś
takiego :D wymaga to jeszcze dopracowania, ale w sumie zły nie jest.
Ponownie posiedziałem przy ogniu i poszedłem spać.
Mój pies znalazł lepszy sposób na ochronę przed wiatrem :D |
Cały wyjazd miał na celu ćwiczenie rozpalania ognia, co
uważam, że mi się udało. Pogoda można powiedzieć dopisała, następnym razem
spróbuję w jeszcze bardziej hardkorowych warunkach, może jak spadnie śnieg, albo
coś w tym stylu, jeszcze nie wiem :D
Wyjazd miał też być sprawdzianem dla mojego noża i muszę powiedzieć że po dwóch dniach strugania i batonowania, jeszcze raz strugania i większej ilości batonowania dalej zachował ostrość i ciął kartkę :D myślę że jest to duży plus bo nie zawiódł mnie ani razu. (Recenzja niedługo tylko sprawie dla niego nową pochwę)
Nawdychałem się świeżego powietrza, więc mogę wrócić do miasta.
Pozdrawiam i pamiętajcie ze trening czyni mistrza :D
PS:
Tekst został edytowany z powodu błędów składniowych, których nie zauważyłem. Następnym razem sprawdzę uważniej :)
Pozdrawiam
Wyjazd miał też być sprawdzianem dla mojego noża i muszę powiedzieć że po dwóch dniach strugania i batonowania, jeszcze raz strugania i większej ilości batonowania dalej zachował ostrość i ciął kartkę :D myślę że jest to duży plus bo nie zawiódł mnie ani razu. (Recenzja niedługo tylko sprawie dla niego nową pochwę)
Nawdychałem się świeżego powietrza, więc mogę wrócić do miasta.
Pozdrawiam i pamiętajcie ze trening czyni mistrza :D
PS:
Tekst został edytowany z powodu błędów składniowych, których nie zauważyłem. Następnym razem sprawdzę uważniej :)
Pozdrawiam
A to zdjęcie dodaje bo mi się podoba i tyle :P |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz